środa, 5 lipca 2023

Od Joe CD Leonardo

Wystraszyłem się, czując pocałunki na szyi. Odskoczyłem i uderzyłem przez przypadek tą osobę w twarz. Spojrzałem na przybysza i zdziwiłem się. Wymusiłem uśmiech na twarzy i powiedziałem:
- Cześć Leo... Nic ci nie zrobiłem?
Pokręcił głową i uśmiechnął się. Usiadłem koło niego i zaczesałem włosy do tyłu. Ciekawiło mnie, co tu robi. Zapytałem:
- Co tu robisz?
- Co się stało, że jesteś przybity? - zapytał, ignorując moje pytanie.
Zaśmiałem się i powiedziałem:
- Dominic mnie rzucił. Fajnie, nie? Jeszcze dla jakieś laski.
Nim spostrzegłem, długowłosy wtulił się we mnie, a ja nie wiedziałem, co mam zrobić. Objąłem go ostrożnie. Przymknąłem oczy i cieszyłem się tym uczuciem. Brakowało mi jego bliskości. Coraz bardziej chciałem, żeby do mnie wrócił. Po chwili dwie łzy popłynęły po moim policzku i najwyraźniej skapnęły na ramię Leonardo, gdyż jego nogi zmieniły się w rybi ogon. Spojrzał na mnie, a ja prychnąłem cicho rozbawiony, ścierając ciecz z mojego policzka. Spojrzał na mnie z miną, której nie mogłem określić.
Powiedziałem:
- No nie bulwersuj się tak, rybeńko, bo jeszcze łuski ci odpadną.
Prychnął.
Patrzył na mnie.
Przewiercał mnie wzrokiem, wymuszając słowa z mojego gardła.
Gdy odpowiedź nie nadeszła, przytulił mnie. Nie wiedząc dlaczego, wtuliłem się w niego desperacko, wdychając jego zapach, po części przesiąknięty Zevranem, Powiedziałem cicho:
- Tęsknię, Leoś...



< Leo? Może być? T^T >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz