czwartek, 20 września 2018

Minęła noc w bezsennym czuwaniu. O wielkiej miłości śpiewałyśmy, o twej ukochanej i jej fiołkowych piersiach.


Horyzont
ELF // MAG // 11. MARCA // 23 WIOSNY
{BYŁY} BARD // GRAJEK // RÓŻA // ZŁOTA RĄCZKA

Will you remember the dress I wore?
Will you remember my face?
Will you remember the lipstick I wore?
This world is a wonderful place


// W I L K //
 || WŁAŚCIWIE KUNDEL || 
Sam początek ani źródło jej istnienia nie są jej znane; niewiadomą jest gdzie ani przez kogo się urodziła. Została adoptowana przez bogatą ludzką szlachciankę madame Elize która nadała jej imię Fahri. Elfka nie pamięta momentu, w którym trafiła do dworku madame, czy mieszkała wcześniej u kogoś innego, czy jej pierwszym domem była ta nadmorska posiadłość pełna długich zasłon i złotoczerwonych akcentów. Jej matka zastępcza nigdy nie wyjawiła jej tego, jak ich żywoty się połączyły, skąd wzięła się jako elfka na dworskich parkietach.
Białowłosa nigdy nie czuła się faktyczną częścią rodziny, ale nie czuła się niekochana – przez większość swojego młodego życia czuła się, jakby żyła wśród dalekiej rodziny lub przyjaciół jej nieobecnych rodziców. Wielokrotnie, co prawda już znacznie później, zastanawiała się, czy to uczucie nie było jej wewnętrznym kompleksem związanym z podświadomym wrażeniem, że jest się ogromnym problemem dla tych ludzi.
Od zawsze wiedziała, że była dzieckiem z adopcji nie tylko przez swoją dość oczywistą różność od wszystkich wokół, ale też przez fakt, że nigdy nie było to tajemnicą. Madame Elize często z nią o tym rozmawiała, po części przez to, żeby nie było to problemem, po części przez to, że Fahri często o to pytała, gdyż wielokrotnie słyszała plotki służby, gości i tych


wszystkich ludzi wałęsających się po dworku, które jej dotyczyły.
Opiekę rodzicielską w całości zapewniała madame Elize, jej pomocnice ze szkółki oraz ogólna służba. Wielu zastanawiało się, jak samotna kobieta potrafi utrzymać sporych rozmiarów dwór, tereny do niego należące i małą szkołę dla dziewcząt z pobliskich wsi. Oczywiście mówiono o paktach z ciemnymi siłami czy umowach z ludźmi spod ciemnej gwiazdy, ale częściej spotykano się z podziwem wymieszanym z całkowitym niezrozumieniem.
Fahri miała zapewniony wysoki i wymagający poziom nauczania dzięki matce-nauczycielce; szybko nauczano jej etykiety damy i barda, filozofii, literatury pięknej, historii oraz fizyki, alchemii, chemii i geografii. Miała zajęcia z odpowiedniej postawy, różnych rodzajów tańca, gry na instrumentach, pisania pieśni i ich późniejszego śpiewania.
Obiektem plotek była też biologiczna córka Elize Esme – o rok starsza od elfki. Ich opiekunka martwiła się wieloma sprawami odnośnie relacji dziewcząt, między innymi o to, że będą się nienawidzić, czy też, że będą siebie wyśmiewać, gdyby któreś coś nie wyszło. Jak się okazało oprócz drobnego dogryzania sobie, bardzo się zaprzyjaźniły. Czas spędzały głównie ze sobą, a jeśli już miały towarzystwo z zajęć i tak były blisko siebie nawet jeśli rozmawiały z innymi osobami.


piątek, 25 maja 2018

Od Horyzont

Horyzont siedziała przy ognisku, grając delikatną, melancholijną melodię. Nie musiała spoglądać na instrument, gdyż doskonale znała ruchy do tej piosenki, dlatego jej wzrok wylądował na pochłanianych przez ogień drwach. Wokół niej trwała głęboka leśna cisza przerywana dźwiękiem zapadającego i palącego się drewna z ogniska, muzykę i szelest pobliskich drzew. Noc bardzo ślamazarnie przekształcała się w świt, dając tylko pozorność rozjaśniania się nieba.

Nie mogła spać, nie potrafiła, ale nikt nie musiał o tym wiedzieć, w końcu i tak na ten czas przypadała jej warta. Męczyły ją myśli o przeszłości, choć nie tyle wiązały się z lękiem przed tym, czy ta ją kiedyś dogodni, ile z sentymentem i tęsknotą do swojej głupoty, naiwności i niewiedzy z tamtego czasu, która dawała jej wrażenie szczęścia i bezpieczeństwa. Tęskno jej było do bliskości drugiej osoby w ten romantyczny, choć nie tyle seksualny, sposób, tej bliskości, której zaznaje się tylko ze swoją miłością. Chciałaby powiedzieć, że tęskno jej do Esme, w jakimś stopniu była to prawda, ale tylko w drobnym; wróciłaby tylko do tej wersji Esme z czasów, kiedy Horyzont jeszcze była zaślepioną Fahri, różą, która okropnie zakochana, bardzo wierzyła we wzajemność uczucia brunetki. Czyli Horyzont musiałaby wrócić do dawnej siebie wierzącej w bezwarunkowość uczucia między kochankami, co było już niemożliwe. Nie wiedziała dokładnie, czy brakuje jej swojego zauroczenia bądź zakochania, którego tak dawno nie dostąpiła, czy może pozytywnych skutków tego uczucia z kiedyś.

Jej uczucia i przekonania odnośnie tematu miłości były dość mieszane i nie bardzo wiedziała, jaki ma na to pogląd. Nie wiedziała, czy wierzy w faktyczną, romantyczną miłość na całe życie i jej albo po prostu się nie udało, albo historia Fahri jest nieskończona, czy może miłość to tylko uczucie, które jest motywacją dla zwierząt i ludzi do życia i rozmnażania się i niczym więcej. Nie zmieniało to faktu, że w tamtym momencie potrzebowała bliskości, nawet jeśli fizycznej, aby zapomnieć o swoich myślach, które kumulowały się w okolicach brzucha i stóp, co kończyło się przebieraniem i miętoszeniem powietrza i trawy palcami u stóp.

Zbliżała się trzecia nad ranem, gdy Horyzont oparła mandolinę o pień, który miała na wyciągnięcie ręki, wstała i dorzuciła drewno do ognia. Było jej zimno w bose stopy, mimo wiosny i gorącego poprzedzającego dnia, tej nocy było chłodno. Białowłosa przeciągnęła się, unosząc ręce do góry. Zrobiła skłon, by potrzeć o lekko zmarznięte stopy.


Przed czwartą zmieniła ją Ljanii. Kiedy podeszła, okryła ramiona elfki szorstkim kocem, gładząc jej plecy i pytając, czy wszystko dobrze. Horyzont pokiwała głową z delikatnym, zaspanym uśmiechem. Siedziały w ciszy, patrząc, w przypadku krasnoludki na przygasający żar ogniska, w przypadku elfki na korony drzew, które okrywał szary, chłodny świt. Przed linią drzew zaczęła unosić się poranna mgła. Białowłosa uśmiechnęła się – uwielbiała świt i mgłę, która mu towarzyszyła...


Obudziła się, gdy słońce było już dość wysoko na niebie, jak na przedpołudnie. Podniosła się, siadając i przecierając palcami powieki. Koc zjechał na jej nogi. Rozejrzała się i zobaczyła Ljanii, która pakowała wszystkie rzeczy do ich torb podróżnych. Białowłosa ponownie przetarła twarz i zobaczyła koło siebie przygotowane śniadanie, które składało się z chleba i jajecznicy. Uśmiechnęła się pod nosem.
– Skąd wzięłaś jajka, co? – Sięgnęła po patelnię, drewniany widelec i nierówno pokrojony chleb.
– Ma się swoje sposoby. – Krasnoludka spojrzała na swoją towarzyszkę, wciąż zapinając rzemienie napchanego plecaka i uśmiechnęła się.
– Czy do tych sposobów nie mogły zaliczać się też jakieś przyprawy?
– Nie ma za co, elfko.

Horyzont prychnęła i zjadła szybko śniadanie. Wstała, porozciągała się i sprawdziła zawartość bukłaków. Gdy okazało się, że są puste, postanowiła iść je napełnić do strumienia, który widziała po drodze. Ruszyła, wcześniej informując o swoich zamiarach towarzyszkę. Szła w dół lasem, który porastał małe wzniesienie. Pachniało tam ziemią, wonią drzew iglastych, wilgocią oraz wiosną. Wysokie drzewa poruszały się bardzo delikatnie na ciepłym wietrze obecnej pory roku. Horyzont właśnie to doceniała w Kingfall – zapach wiosny i jesieni. To, że te dwie pory roku były tak charakterystycznie odczuwalne i przyjemne dla tego zimnego kraju. Odkąd podróżuje i mieszka w tej krainie, tak bardzo docenia obie te pory roku, które przynoszą ulgę po dwóch ciężkich porach roku. W Delii przez większość czasu panowała podobna temperatura, a śnieg padał tylko w niektórych rejonach i szybko znikał, dlatego pory roku były raczej tylko formalnością. Elfka przystanęła, przymknęła powieki i odetchnęła głęboko, delikatnie unosząc kącik ust do góry. Znalazła małe jeziorko i usiadła na kamiennym brzegu. Zamoczyła stopy, na które dalej nie włożyła butów i zaczęła podwijać nogawki spodni, aby wejść trochę dalej do wody. Odkręciła zakrętki każdego z bukłaków i weszła do wody. Była lodowata, aż zabolały ją stawy, jednak szła dalej. Zatrzymała się i zaczęła napełniać naczynia. Gdy napełniła je aż po brzegi, zawiesiła je na szyi i pochyliła się, aby obmyć twarz, kark i ręce. Żałowała, że nie miały mydła, gdyż skończyło się po drodze, a w tamtym momencie czuła, jak bardzo chciałaby się wykąpać. Ale jeszcze parę godzin i będą mogły wynająć pokój w tawernie w mieście, do którego zmierzały, i porządnie się wykąpać.

Wróciła do obozowiska i pomogła Ljanii w pakowaniu, choć nie było już za bardzo w czym pomóc. Przyniosła swoje buty bliżej krasnoludki, podała jej bukłaki i włożyła buty. Podniosła swój pakunek i powiesiła go na swoich barkach. Wzięła mandolinę do ręki i gdy wyruszyły, zaczęła grać na niej.

Gdy szły poboczem szlaku do miasta, natrafiły na wóz dostawczy, który jechał w tę samą stronę. Horyzont przestała grać i spojrzała na woźnicę, tworząc z dłoni daszek nad oczami, lecz wciąż mrużąc oczy od rażących promieni słońca. Elfka zapytała, czy mężczyzna zabrałby je do miasta. Na początku zdawał się nie zwracać na nie uwagi, lecz gdy usłyszał pytanie, uśmiechnął się miło i pokiwał głową. W głębi liczył na umilenie podróży muzyką mandoliny. Dziewczyny wsiadły na tył wozu z sianem, Horyzont przez belkę z boku a Ljanii idąc dookoła i siadając na brzegu ze zwisającymi nogami obok tylnych kół. Elfka usiadła ze skrzyżowanymi nogami zaraz obok swojej towarzyszki. Zaczęła grać na mandolinie, a po chwili dołączyły się również skrzypce i pogwizdywanie mężczyzny do rytmu. Uśmiechnęła się pod nosem.

Kiedy dotarły do miasta, zeskoczyły z wozu i ukłoniły się w taki sposób, jak robią po zakończonym występie. Podziękowały woźnicy, który uśmiechnął się tylko i odjechał. W mieście znalazły się chwilę przed południem. Ruszyły przed siebie w poszukiwaniu idealnego miejsca na występ. Poprzedniego dnia postanowiły, że zostaną parę dni w mieście, aby odpocząć w tawernie, na którą zbierały od paru występów. Chciały zjeść porządny posiłek, wykąpać się w gorącej wodzie z różnymi olejkami zapachowymi i może znaleźć kogoś od masażu.

Znalazły miejsce w bogatszej dzielnicy, gdzie był większy ruch i rozpoczęły występ. Horyzont usiadła na jakimś znalezionym przez siebie drewnianym pudełku i wyciągnęła zza pleców mandolinę. Zaczęła grać i część ludzi się zatrzymała, ale nikt nie był szczególnie zainteresowany. Elfka dla przykucia uwagi stworzyła wokół swoich palców i instrumentu jakby iskrzącą miedzianozłotą poświatę. Krasnoludka poprowadziła krótki monolog do publiczności zachęcający do zostawienia paru monet – najlepiej złotych jak magia jej towarzyszki. Po chwili muzyka przycichła i pojawiła się początkowa krótka scena z przedstawienia o Królewnach. Dopiero przy drugiej pojawiła się opowieść Ljanii. Ludzie i nie tylko zaniemówili, część się oburzyła, ale był to stosunkowo mały odsetek widowni. Już po chwili zaczęły się pojawiać liczne monety, które po prawdzie rzadko były złote czy nawet srebrne.

Wystąpienie się zakończyło i wokół unosił się dźwięk aplauzu i wiwatowania. Podróżniczki uśmiechały się, kłaniając widowni.


«Stworzeniu? || Jak zapoznasz się z Horyzont? Również będziesz występować na ulicy? Czy może będziesz bardem, którego kiedyś poznała? Albo skrytobójcą wynajętym przez członka rodziny osoby, którego kiedyś zabiła? Może i wszystkim na raz?»

piątek, 16 marca 2018

wzór postaci VV

⧫|Constantine|⧫
ENERUITKA | KOBIETA |
« I was there for a moment...
...And then I was gone• »

⧫|Cynthia Cheron|⧫
{NAJPEWNIEJ} CZŁOWIEK | KOBIETA |
« Mogę się sprzedać, ale tak długo,
jak nie sprzedam dumy, wciąż będę sobą »

środa, 7 lutego 2018

Od Siergieja CD Mikkel [SaC]

Siergiej ocknął się na moment ze snu, słysząc jakiś bliżej nieokreślony dźwięk, ale przypomniał sobie, że przecież mieli dziś burzyć ten budynek i odwrócił się na drugi bok. Burzenie oczywiście nie miało mieć miejsca.
Obudził się momentalnie, gdy ten dźwięk znalazł się tuż przed jego drzwiami. Podniósł niezgrabnie głowę, opierając się na ręce i spojrzał gniewnie i z rządzą mordu w stronę drzwi. Sięgnął do szafki nocnej i otworzył szufladkę, z której wyciągnął sznurek. Przyłożył odpowiednio poduszkę, aby zakrywała mu uszy i obwiązał swoją głowę sznurkiem, pragnąc pozbycia się metalowego wydźwięku odbijającego się po jego głowie. Myślał, że da radę. Wiedział, że gdyby był to inny dźwięk, bez problemu by zasnął, nawet jeśli ktoś zarzynałby stado kur, baranów i ludzi w bardzo barbarzyński sposób.
Zerwał się momentalnie i wybiegł, jeśli można tak to nazwać, z pokoju i znalazł Doktora Złego Dźwięku, Który Katuje Cierpiących i Śpiących Ludzi.
– Mikkel, co ty do cholery jasnej wyprawiasz, co?
– Pobudka, Siergieju – odparł ze szelmowskim uśmiechem czarnowłosy.
– Ale garnkiem? Z tym to do armii czy gdzieś. Jedyne co mogę ci zrobić tym garnkiem to trzasnąć cię w łeb lub ugotować zupę mleczną. Proszę, przestań.
Siergiej skierował się do swojego pokoju, szurając stopami i ziewając. Położył się wygodnie w łóżku, z lekkim spełnia uśmiechem i zamknął po woli powieki.
Dźwięk ponownie rozszedł się, brunet wyskoczył ze swojej sennej ostoi i wraz z poduszką w dłoni ruszył szarżą na atak. Jego poduszka na głowie zakrywała mu większość pola widzenia, więc zmuszony był do kolizji z wieloma przedmiotami na jego drodze; odbijał się od ścian, tradycyjnie uderzył piszczelem w szafkę i nadepnął na położoną włosiem do góry szczotkę. Zaczął z zacięciem oszalałego surikatkopodobnego gryzonia okładać przyjaciela poduszką. W międzyczasie pokrzykiwał:
– Przestań, Mike, przestań! Zamknij ten dźwięk w szczelnym pojemniku i zakop go na jednym z księżyców.
Jego okładanie kończyło się bardziej chybionymi zamachami niżeli tymi trafionymi. Zirytowany oparł się bokiem o bok Mikkel'a i wrócił do pierzynowego natarcia. Czarnowłosy śmiał się przez cały czas, lecz cały czas uderzał w garnek tylko z minimalnym przerwami, gdy salwy śmiechu pochłaniały większą część jego ciała.
Siergiej zdał sobie sprawę, że jego poduszowy atak nie ma większego sensu. Zarzucił poduszkę na głowę przyjaciela i natarł na niego całym ciałem, przewracając go na podłogę. Zdążył zabrać mu garnek i walnąć go jeszcze parę razy tą poduszką w twarz. Z udawaną i raczej teatralną obrazą wrócił do swojego łóżka, z garnkiem ukrytym w razie czego pod ręką...











«Mikkel? | Ataki poduszkowe takie cool i w ogóle»
|⧪Made by ClintCearley⧪|
I ain't at home
Home's where I'm going
I close my eyes to see
I'll take my throne
Lay it on mountain
Imię i nazwisko: Horyzont
Pseudonim: Fahri Uthar
Ród: Nie ma rodowodu szlacheckiego ani niczego takiego typu. Wystarczy jej, że podobno miała matkę i ojca.
Gildia: Nie należy do żadnej gildii, jest jedynie ściśle powiązana z małym państwem Eru Groll
Stanowisko: Bard, złodziejaszek uliczny oraz różnorakie dorabianie.| W grupie działa jako osoba, która słucha kłótni, brechtając się pod nosem z tego, co się dzieje, aby później wstać i powiedzieć, co byłoby najlepszym wyjściem.
Płeć: Kobieta 
Wiek: 23 lata
Rasa: Pół elf, pół człowiek [z człowieka przejęła najbardziej budowę twarzy i ciała, a z elfa wolnego przejęła większość charakterystycznych drobnych cech m.in. bardzo długie uszy, dodatkową warstwę oka, lepszy słuch {choć często jest mniej podzielny niż u elfów wolnych} czy doskonałe przewodnictwo magii] || mag ze specjalizacją w magii bojowej, iluzji i sztuczkach magicznych.
Charakter: Bacznie obserwuje każdy ruch osoby, z którą przebywa i szybko reaguje na bodźce z nacechowaniem niebezpiecznym. Jej obserwacje są nienachalne – nie wlepia bez mrugania oczu w osobę, z którą pertraktuje – wręcz spogląda praktycznie niezauważalne.
          Jest cyniczna, co często okazuje swoim delikatnym uśmiechem pod nosem. Nie istnieją dla niej ludzie całkowicie dobrzy ani kierujący się tylko altruizmem, zawsze szukają czegoś w zamian. Zawsze śmieje się z ludzi, którzy rzucają heroicznymi tekstami i motywacyjnymi przemowami, że dobro zwycięży, kiedy wygra dana strona konfliktu.
          Odznacza się dobrym humorem przez cały czas – polega on na drobnych złośliwościach kierowanych do ludzi, których lubi i na ogromnych ilościach sarkazmu – oraz spokojnym podejściem do wielu spraw; szybciej obróci coś w żart lub wyśmieje i nie zwróci uwagi na większość tekstów, jednak gdy już się zirytuje, ta osoba będzie o tym wiedziała. Nie będzie krzyczeć, gdyż ona nie znosi krzyku, jedynie będzie patrzyła z tym okropnym chłodem w oczach i będzie mówiła, co myśli, odbierając nawet możliwość odezwania się tej drugiej osoby lub nie powie nic i odejdzie. Największym zaskoczeniem najczęściej jest, że ona tak się zmienia, gdy jest wściekła, choć nie z zachowania; dalej jest opanowana i spokojna, nie trzęsie się ze złości, serce jej nie wali jak młotem, jedynie zmienia się jej wyraz twarzy, jest zupełnie inny, nie wygląda tak, jak wygląda na co dzień; z uśmieszkiem jakby coś komuś zwinęła i coś przeskrobała.
          Długo pracowała na to, aby być osobą tak opanowaną i spokojną. Musiała się tego nauczyć, inaczej byłaby zmuszona ponosić za to ogromne skutki. Pozornie wydaje się, że udało się jej to osiągnąć; w napiętych sytuacjach mówi łagodnym tonem, adrenalina nie uderza w jej żyły, powodując wstrząsy jej ciała i nasilone bicie serca. Jednak to zależy od sytuacji, niestety ona nie wie, jakiego rodzaju to sytuacje; mogą być bardzo prywatne – nie rusza jej, mogą dotyczyć śmierci bliskiej osoby – nic, ale może chodzić o targowanie się w sklepie a będzie wściekła.
          Potrafi spojrzeć z perspektywy danej osoby i zrozumieć dlaczego, nieważne, jak bardzo coś jest niemoralne według niej albo ogółu. Z tą zdolnością do spojrzenia z innego miejsca wiąże się również jej specyficzny, kontrowersyjny i rozbity światopogląd; oczywiście ma swoje zdanie, ale nie trzyma się go całkowicie, na pewno za niego nie umrze, lecz też nie pozwoli wmawiać sobie innych poglądów zwłaszcza siłą i bez sensownego wytłumaczenia.
Zainteresowania:
          Instrumenty – interesuje się budową, wykonaniem oraz instrumentami w ogóle; na targach często wypytuje o różnego rodzaju graidła i później najczęściej wylicza sprzedawcy, co jest źle zrobione i dlaczego dźwięk brzmi okropnie
Motto: A good act does not wash out the bad, nor a bad the good
Orientacja: Biseksualna, choć częściej spojrzy w stronę pań.
Partner: Raczej nic wiążącego na długi czas, ma w zwyczaju odchodzić po pewnym czasie
Aparycja: Jej sylwetka jest szczupła, wysoka i podłużna, raczej pozbawiona bardzo widocznych krągłości jak szerokie biodra, lecz ma ładną linię talii. Postura jest wyprostowana a sposób chodzenia stara się być niechlujny, jednak widać w nim wyuczoną elegancję. Jest osobą raczej wysoką, mierzącą sto siedemdziesiąt sześć centymetrów. Skóra jest jasna i miękka, o ile nie jest w trakcie podróży – wtedy zwykle jest brudna z piachu, ziemi i pyłu, gdyż często nie ma czasu na dbanie o siebie. W paru miejscach, w szczególności na udach, na odcinku przedramienia i brzuchu, ma wiele blizn, reszta ciała nadrabia licznymi siniakami. Dłonie, stopy i uszy są sinawe po tym jak wielokrotnie wystawiała je na mróz.
          Horyzont od urodzenia ma białe włosy z lekko metalicznym połyskiem, jest to najprawdopodobniej spowodowane dużą ilością magii w jej żyłach. Ścina je najczęściej samodzielnie, na szybko i raczej niedbale. Zawsze twierdzi, że nie ma czasu na długie włosy, a też lubi siebie w tym krótkowłosym wydaniu.
          Oczy są wąskie i tęczówkę mają czarną lub ciemnobrązową i zajmującą większość widocznej części gałki ocznej. Rzęsy są średniej długości, nie są charakterystyczną cechą Horyzont.
          Uszy są długie i bardzo spiczaste, co jest charakterystyczne dla elfów wolnych. Stara się dbać o swoje małżowiny uszne zwłaszcza na terenach bardzo nasłonecznionych, gdyż przypalają się szybciej niż nos i ramiona.
          Ubiera się wielowarstwowo, lecz luźno. Najczęściej ma na sobie spodnie i koszulę w barwach brązu oraz płaszcz z peleryną i kapturem. Na dłoniach praktycznie zawsze ma rękawiczki, aby zabezpieczyć je przed kontuzjami. Zawsze ma na sobie buty przynajmniej parę centymetrów powyżej kostki, żeby móc schować tam mizerykordię.
          Jej obecny wygląd bardzo różni się od tego sprzed poznania Ljanii, wyglądała wtedy całkowicie inaczej, nawet mówiła i chodziła w inny sposób. Miała długie do pasa falowane włosy, które często spinała do gry na instrumencie w wysoki kok lub upinała z tyłu jakąś ozdobną fryzurę, nosiła długie do kostek szaroniebieskie, ciemnozielone, szare lub białe suknie z charakterystycznym czerwonym płaszczem ze złotymi przeszyciami. Mówiła z akcentem z kraju, z którym Wielkie Zjednoczenie graniczyło na północy i stąpała delikatnie, bezszelestnie, stawiając najpierw palce a dopiero później resztę stopy.
Umiejętności:
          Lepsze widzenie w ciemności – ta zdolność wiąże się z rasą; elfy dzięki dodatkowej warstwie w oku lepiej widzą w mroku, gdyż ta dodatkowa część lepiej zbiera rozrzedzone promienie światła
          Gra na mandolinie
          Sztuczki magiczne – jej magia potrafi przybierać różne kształty, które łącząc się z jej umiejętnościami iluzji oraz zdolnościami magika [bardziej tego na przyjęciach dla dzieci niż takiego z uniwersytetu z magią iskrzącą w żyłach], wydają się być w ruchu. Ta umiejętność jest opłacalna na placach targowych pełnych ludzi. Jej najpopularniejszym jest występ Trzech Tańczących Królewn, czyli cząstki magii układające się w kształt trzech młodych kobiet. Wokół tego jej towarzyszka obudowała historię na wzór legendy
          Magia i zaklęcia – nie jest najlepsza w poważnych zaklęciach jak choćby przekleństwa czy teleportacja, gdyż nikt nie miał jej tego nauczyć – nauczano jej tylko tego, jak wykorzystywać swoje zdolności do zabawiania towarzystwa i odwracania uwagi od skrytobójczej śmierci na synu gospodarza. Uczyła się sama głównie przez swoje powiązanie           Słuch muzyczny – przez wiele lat nauki z jednymi z najbardziej wymagających nauczycieli Delii wyostrzyła sobie swój już bardzo dobry słuch, który odziedziczyła po elfiej połowie rodziców, dlatego przez bardzo długi czas bardzo jej przeszkadzało rzępolenie w tawernach, gdyż bardzo rzadko grajkowie w takich miejscach dobrze grają na swoich instrumentach
          Walka wręcz + znajomość słabych punktów – jeśli ktoś ją zaatakuje to w większości przypadków zna słabe punkty tej osoby, które są zależne od rasy. Jeśli jest to przypadek z mniejszości lub jest anomalią na tle swojej rasy to Fahri dobrze sobie radzi z walką wręcz nawet jeśli do dyspozycji ma wielki dwuręczny miecz zamiast swoich krótkich mieczy czy sztyletów.
          Skrytobójstwo – to jedna ze specjalizacji barda z Delii, która bezpośrednio łączy się ze znajomością słabych punktów. Rzadko korzysta z tej umiejętności, ale gdy ktoś ją o to poprosi z dużą daniną to z reguły nie odmawia
          Tworzenie pułapek/zasadzek – ta zdolność łączy w sobie zdolności stratega i inżyniera, gdyż potrafi rozplanować zasadzkę, ale potrafi również zrobić pułapkę na królika, niedźwiedzia czy przerośniętego pająka.
          Gra aktorska – potrafi przyjąć wiele ról, aby osiągnąć to, czego potrzebuje to raczej efekt uboczny zajęć przygotowujących do bycia bardem
Broń: Zazwyczaj widzi się ją z dwoma krótkimi mieczami na plecach i dwoma sztyletami przy pasie. W bucie trzyma ukrytą mizerykordię, którą najczęściej dobija osobę. Mizerykordia zdaje się mieć na sobie jakiś czar, który przy zabiciu osoby daje Horyzont wrażenie ukojenia bólu i spokoju
Miejsce Zamieszkania: Najczęściej pobocza dróg, jeśli szlaki są niebezpieczne, obóz
Historia: Sam początek jej historii jest nieznany, nie wiadomo gdzie ani przez kogo się urodziła. Mieszkała przez dwanaście pierwszych lat życia u bogatej kobiety w stolicy Deliimadame Elize – która ją znalazła, choć nigdy nie powiedziała gdzie i w jakich okolicznościach. Dbała o nią i przygotowywała Horyzont do roli, której od niej oczekiwała – miała zostać bardem. Elize uczyła Fahri jak zachowywać się w towarzystwie, jak się poruszać, jak mówić, nauczała ją również talentów takich jak gra na paru instrumentach, śpiew, taniec oraz mówienie o historii, anegdotkach i bajkach. Dziewczyna wychowywała się z Esme – biologiczną córką madame Elize o rok starszą od Horyzont – z którą łączyła ją szczególna więź i przyjaźń. Esme postanowiła, że również zostanie bardem. Gdy nauka u madame Elize została zakończona, obie zostały wysłane do lady Cosette. Były nauczane w grupach trzyosobowych; Horyzont była w grupie z Esme i dziewczyną zza granicy, z Kingfall – Rithą. W trakcie sześcioletniej nauki białowłosa związała się z Esme i zaprzyjaźniła z Rithą, jednak po czterech latach, gdy Esme skończyła siedemnaście lat, została wydana za mąż za szóstego następcę do tronu Theverri. Kontaktowała się listownie z Horyzont przez dwa lata i parę razy zaprosiła ją do siebie. Przez ten czas Fahri nawiązała bliższy kontakt z Rithą, która powiązała ją z koczowniczym państwem Eru Groll. Później przez długi czas pracowała jako bard – szpieg, najemny grajek dworski i od czasu do czasu skrytobójca w jednym dla tego koczowniczego państwa. Występowała raczej dla arystokracji niżeli dla władców. Zrezygnowała w momencie, w którym poznała swoją teraźniejszą towarzyszkę – Ljanii – która bardzo chciała, aby Horyzont z nią wyruszyła. Fahri Uthar wyruszyła z nią w podróż, choć nie tylko przez sympatię, którą ją darzyła, ale również przez problemy powstałe przez niewykonanie misji.
Rodzina:
          Opiekunka: madame Elize
          Nauczycielka/opiekunka: lady Cosette
                   ➪ Lady Cosette opiekowała się sierotami, które nadawały się do szkolenia na bardów. Uczyła dziewczęta dbania o siebie i tego, jak zabawiać towarzystwo i jak się w nim obracać, jak manipulować i jak torturować bez użycia siły a swojej wiedzy, spostrzegawczości, umiejętności sprawnego łączenia wątków i korzystania ze swoich wdzięków, aby kusić mężczyzn.
Ciekawostki:
         ◾ Nie znosi innych elfów, irytuje ją ich wywyższanie się, uparte trzymanie się przeszłości i tradycji i niechęć do zmian i do dostosowania się.
         ◾ Ma osłabiony prawy nadgarstek po tym, jak złamała z otwarciem rękę, która później źle się goiła. Zaskakująco od tamtego czasu jej moc magiczna jest znacznie większa.
         ◾ Na prawym nadgarstku i lewej kostce ma tatuaże. Oba są trzema czarnymi nićmi wyglądającymi niczym pnącza
         ◾ Nauczyła się jak ukrywać swój akcent, jedynie osoby z jej ojczystego kraju mogą go rozpoznać, choć też nie wszystkie
Inne Zdjęcia:
Autor: Hakkiko0
So you can throw me to the wolves Tomorrow I'll come back Leader of the whole pack

Etykietka: Tańczące królewny, Iskry pod skórą, Minstrel, Fantasmagoria